Blog: C`est si bon… czyli piwo, bieganie i frytki w La Louviere.

O naszym belgijskim mieście partnerskim nasłuchałam się już sporo. Od wielu lat koleżeństwo z KTS Supermaraton, pod przewodnictwem Iwony i Piotra Maciejewskich, odwiedza to miejsce by podtrzymywać kontakty z wciąż prężnie działającą polonią.

Opowieści były na tyle zachęcające, że gdy w tym roku to mnie uhonorowano zaproszeniem, z ogromną przyjemnością z niego skorzystałam (po uzyskaniu zezwolenia od córki…)

Jedynym minusem jest tak naprawdę odległość- ponad tysiąc kilometrów nawet pokonane autostradą potrafi dać w kość. Zapakowani po sam dach, wyruszyliśmy. Na szczęście swobodny przepływ towarów i osób pozwolił bez problemu przewieźć polskie „smakołyki”. Czytaj dalej

Blog: Kobiety mojego życia – na Dzień Matki.

„Nic mnie nie zmusi dzisiaj do biegania. Mimo wszystko znów zasiadam do pisania.”

Dziś nie będzie (prawie) nic o sporcie. Z okazji zbliżającego się Dnia Matki będzie o kobietach 🙂

Uwielbiam kobiety. Najbardziej te piękne i mądre jednocześnie. Piękno oczywiście jest subiektywne, często te mądre wydają mi się piękne, co w drugą stronę już raczej nie działa… ale takie przypadki nie przyciągają mojej uwagi, ewentualnie są interesujące dopóki się nie odezwą…

Mam to szczęście, że moje życie kształtowały i kształtują piękne, mądre, wspaniałe i silne kobiety.

Babcia

Mama Taty. Umiała ogarnąć czwórkę dzieci (w tym trzech łobuzów), pracę, dom, ogród i męża filatelistę. Pierwsze wspomnienie – na własnej spódnicy „rysowała” mi mapę Polski i tłumaczyła gdzie był który zabór. Jej opowieściom (oj, umiała opowiadać…) zawdzięczam zamiłowanie do historii. Oraz pączków… te małe własnej produkcji jedliśmy z kuzynostwem na wyścigi, mój rekord to 20. Miała swoje zasady, bardzo dbała o język (te słynne „bo Cię opieprzuchnam” Dziadka…). Nie mogę już Jej poprosić o radę. W ostatnich chwilach demencji, kiedy jej organizm zapomniał kim jest, pierwszy raz w życiu przeklęła. Wierszem…

Babcia

Mama Mamy. Struś Pędziwiatr. Dopiero teraz chodzi trochę wolniej ode mnie, ale chyba tylko dlatego, że nawyk ekspresowego chodzenia wyrobił mi się w pracy. Innych nadal wyprzedza. Myślę, że narobiłaby niektórym chodziarzom wstydu na parkrun… Wnuczka w Łodzi potrzebuje pomocy przy córeczkach? Babcia jedzie. W mieszkaniu jak w pudełeczku. I dam sobie ręce uciąć, że NIKT nie robi tak pysznej ogórkowej i plendzy. Babcia jest najlepszym człowiekiem jakiego poznałam. Nie ma w sobie nawet atomu zła. Ilekroć mam gorszy czas, przypominam sobie Jej słowa, że jest ze mnie dumna. Powiedziała mi to raz, niedawno i wystarczy.

 

Mama

Elegancja i szyk. Mogę iść do najlepszego butiku, a nawet do krawcowej, wydać tysiące, a i tak nie będę wyglądać tak jak Ona. Ma gdzie wyglądać bo nie ma takiego filmu, koncertu, ani wystawy, na które by nie poszła. Jedyne, czego nie mogę Jej wybaczyć to to, że Jej buty o dwa rozmiary większe i na mnie nie pasują. Zresztą… na mnie by tak nie wyglądały. To „coś” albo się ma albo nie. Nauczyła mnie wielu rzeczy, z których chyba najważniejsza jest reguła, że 2+2=4. Zgadza się, zawodowo zajmuje się buchalterią. Jednak dla mnie była to najcenniejsza życiowa lekcja. Winien i Ma. 

Kuzynka

Pierwsza miała odwagę postawić granice tam gdzie powinny być. Poprawia estetykę na naszych wspólnych zdjęciach bo z naszej pokręconej rodzinki wzięła najlepsze geny. I jeszcze skubana jest mądra oraz zaradna. Nie widujemy się zbyt często, ale wymieniamy się myślami i bez Jej rad byłoby mi o wiele trudniej. Nieraz mnie denerwują jej wskazówki. Pewnie dlatego, że są trafne jak cholera. Wiele razy spokojnym tonem przywróciła moim sprawom właściwe proporcje.

 

Przyjaciółka

Babka z klasą i jajem! Niedawno miałam sen, że spała u mnie, a rano zrobiła mi kanapki do pracy. Pyszne, białe kajzerki. Wiem, że niezależnie od wszystkiego mogę na Nią liczyć i czuję Jej opiekę. Bliższa niż rodzina.  Razem biegamy, razem czytamy, razem odpoczywamy. Razem śmiejemy się, a czasem płaczemy. Gdy mi się czasem czegoś nie chce to pamiętam, że Jej się chce.

 

Córka

Charakter! Bardzo ją szanuję za to, jaką ma odwagę mi się sprzeciwiać, jaka jest w tym wytrwała i konsekwentna. I podziwiam to jak cudownie różni się ode mnie. Jakakolwiek sprawa do załatwienia, ona sobie poradzi, zorganizuje. Inteligencja emocjonalna poziom mistrz. Kiedyś będzie wspaniałą kobietą i niech siła wyższa, o ile istnieje, ma w opiece tego, kogo wybierze moja córka na życiowego partnera. Bo to oczywiste, że właśnie ona dokona wyboru.

Moje Kochane Dziewczyny, każdej z Was dziękuję za coś innego i Wszystkim za to samo Y

Blog: Czy sowa może zostać skowronkiem?

Często słyszę pytania jak to możliwe, że o 6-7 rano jestem już po bieganiu… Przecież to się nie da wstać o 4:45 i zacząć trening o 5:30. I w ogóle to po co? Nie można normalnie, po południu?

Zawsze byłam raczej typem sowy i w dodatku uwielbiałam spać. Oczywiście w czasach szkolnych musiałam wstawać rano do szkoły, w liceum nawet miałam okres kiedy jeździłam rowerem na 6:00 na basen przed lekcjami… ale to było dawno i nieprawda, nie było zbyt wielu obowiązków i możliwości odespania po południu istniały. Czytaj dalej