Blog: Faceci w moim życiu

Nabrałam Was 🙂 w tej tematyce będziecie musieli nadal spekulować 🙂

Będzie o bieganiu……..i facetach 🙂

Każdy z nas chociaż przez chwilę miał swoją przygodę z bieganiem. Niektórzy tylko po papierosy do kiosku czy na autobus ale bieg to bieg……….zawsze do celu. Każdy zaczynał z jakiegoś powodu.

Ojciec mojego biegania to Marcin, kolega z pracy, który zachęcił mnie do biegania słowami: „jesteś za stara i za gruba” 🙂 Marcin, dziękuję 🙂 teraz jestem starsza i grubsza, ale bieganie we mnie ciągle jest 🙂 i……obawiam się, że nadal jestem od Ciebie lepsza 🙂

Matką został Tomek….i tutaj zatrzymamy się na dłużej. Dlaczego? Bo Gibony nie lubią jak się o nich mówi 🙂 Tomek miał zawsze dla mnie czas, zawsze wysłuchał, zawsze doradził i  zawsze podesłał co ciekawsze zdjęcia. Nawet te nie udane, właściwie zazwyczaj te nieudane 🙂 To od niego zaczął się pierwszy start, pierwsze buty, pierwszy zegarek (bo wiecie, więcej sprzętu niż talentu). Tomek zawsze miał dla dobre słowo i czekoladkę 🙂 pocieszył, „przytulił do piersi” jak matka…..pierwsze łzy też mogłabym obetrzeć o jego rękaw, ale obawiam się, że musiałabym wtedy szybciej zacząć biegać, bo jego żona mogłaby mnie zabić a ja nie lubię być martwa 🙂 jednym prostym słowem Tomek to przystań w której cumowały moje małe kroczki biegowe 🙂 w hołdzie Gibonowi… <3 

magda i bartekMoim mentorem biegowym był Bartek. To dzięki niemu uwierzyłam, że mogę dalej i szybciej. Wierzyłam w każde jego słowo. Bartek nie musiał zmuszać. Wystarczyło że biegł obok. Wystukiwał rytm a ja równałam oddech. Wracał po mnie a ja ustawiałam poprzeczkę, żeby zastał mnie na najdalszym kilometrze. Na 7., na 9. i sukces jak nie zdążył na metę na maratonie 🙂 pokazał tyle ciekawych biegów, tylu ludzi…….nauczył jak czerpać garściami radość z każdego pokonanego km.

Jeśli nigdy nie mieliście obok siebie takiego przysłowiowego „Bartka” to żałujcie. Dla takich ludzi warto czasami zapomnieć, że biegniesz po nic……DZIĘKUJĘ za każdy wspólny kilometr.

Końdziu…….nie mogę o Tobie nie napisać 🙂 mój towarzysz, i synuś, którego nigdy nie miałam 🙂 miał do mnie anielską cierpliwość. Nigdy nie udało mu się przekroczyć mojego progu komfortu, ale próbował. Ochrzanił mnie w Amsterdamie za nic, ale i tak go uwielbiam. Mistrz ciętej riposty. Dziękuję 🙂

Robson, Czesiu i Kominiarz – weterani. Z nimi każdy kilometr to kabaret. Nie ma mowy o życiówkach, ale na pewno ubawicie się po pachy. Panowie SZACUNEK. Gdyby nie WY ciągle próbowałabym coś „połamać” 🙂

Rysio. Wszyscy znają Rysia……legenda kaliskiego i nie tylko biegania. Poprowadził mnie na metę w Koninie, przebiegł ze mną ostatnie okrążenie w Kościelce……….cudowny człowiek. Uwielbiałam słuchać jego opowieści. Pełen mądrości i pokory do życia…..pamiętam nasze pierwsze spotkanie w Sieroszewicach i jego przepis na dobry trening 🙂 brakło by mi życia 🙂 Rysio ma go w nadmiarze 🙂

W Sieroszewicach poznałam wtedy większą część klubu. Byłam Wami zafascynowana. Chciałam być taka jak Wy. I robić to co Wy………….

Mam na swoim koncie wytuptanych kupę km i każdy, ale to dosłownie każdy km to kropla w morzu mojego szczęścia………..mimo, że bieganie jest nudne. Tak jest nudne. Słońce, deszcz, wiatr a ty biegniesz. Krok za krokiem, oddech za oddechem………..mijasz wciąż ten sam krajobraz, liczysz wciąż te same km. W uszach dźwięki, które powinny nieść ale nie zawsze to robią. A ty ciągle do przodu.

Każdy z nas ma inny cel. Więcej kilometrów, szybsze tempo czy piwo na mecie. Do tej przygody każdy musi podejść indywidualnie. Biegniesz, bo mama przyjdzie z sąsiadką – biegnij! Biegniesz, bo brakuje setnych do urwania czasu – biegnij! Biegniesz, bo wkurza cię ta laska z parteru – biegnij! Biegniesz, bo ktoś zgubił klucz 😉 – biegnij!!

O swoim bieganiu już kiedyś pisałam (kto nie czytał to zapraszam: Trzy maratony), trochę się pozmieniało od tamtego czasu. Maratony? NIGDY WIĘCEJ 🙂 🙂 🙂

Dlaczego? Bo umiem powiedzieć NIE i właśnie im to mówię 🙂

W sieci jest pełno postów prawdziwych sportowców, trenerów personalnych, slim fitów i innych cudownych ludzi. Jak prawidłowo jeść, ubrać się na bieg, trenować. Co zrobić żeby być szybszym, silniejszym, szczuplejszym…..

A ja? A ja nie jestem idealna 🙂 wcinam chipsy i popijam colą.

Dzisiaj biegam a jutro mi się nie chce 🙂

Dzisiaj wyciskam na klatę a jutro wcinam czekoladkę.

I co tu w tym poście o bieganiu?

Wszystko…………..

i to wszystko a jeśli nie przeczytaliście między wierszami to znaczy że jeszcze nie rozumiecie co to jest prawdziwe bieganie.