Blog: Zawartość życia w życiu

Formoza - zawartość życia w życiu

Ostatnio rzadko piszę……….rzadziej biegam. W sumie to chyba w ogóle nie biegam.
Przychodzę do domu, ogarniam chaos i……………. nie wychodzę na trening. To taka odmiana do tego co robiłam przez ostatnie 2 lata.

Pewnie pomyślicie załamka, bo na „dychę” nie rozmieniła 50 minut………. możliwe. Bardzo chciałam i zabrakło 27 sekund.
Ale umówmy się, nie każdy może szybko biegać. Moje płuca stanowczo mówią NIE!!! A ja? No cóż, muszę się ich słuchać.
Ale dosyć użalania. Coś Wam opowiem…….

Biegam – czasami, rzadko, wolno. Ścigam się z własnymi słabościami a mam ich od diabła. Podnoszę ciężary, podciągam się i robię tysiące innych rzeczy, których wcześniej robić nie planowałam.
Odmieniłam swoje dzieci odmieniając swoje życie. Poznałam tysiące nowych ludzi i zdobyłam miliony doświadczeń. Pokonałam kilka cieni i odkryłam w sobie pierwiastek dzieciństwa. Jak? Zwyczajnie. Zrobiłam to co dzieci lubią robić najbardziej. Wytaplałam się w błocie 🙂

Nocny Armagedon (Magda, Szymon, Bartek) | zawartość życia w życiu
Nocny Armagedon – Błaszki

Na pierwszy bieg z przeszkodami pojechałam do Błaszek na Nocny Armagedon. Tam okazało się, że o takich biegach wiem tyle samo co o Mercedesach – czyli nic. Kiedy inni pokonywali przeszkody ja zastanawiałam się jak się za nie zabrać. Plus dla mnie, że umiem odpoczywać biegnąc a asfalt mnie niesie.
Ale poczułam pewien niedosyt. Pewnie znacie to uczucie. Kiedy dobiegasz do mety, zmęczony ale wiesz że dałbyś rade szybciej. I tak było tym razem. Coś we mnie zakiełkowało….. to coś tak delikatnie osiadło i zaczęło się ukorzeniać. Miałam wrażenie, że wyszłam na wymarzony bal, ale nie w tej sukience (to porównanie specjalnie dla dam 🙂 )

Wiedziałam już czego mi brakuje………….i zaczęłam te braki uzupełniać.
Na mojej drodze stanęła wtedy bardzo młoda, utalentowana osóbka – Lara Croft 🙂 Stała się moim mentorem, powiernikiem, trenerem i wewnętrznym głosem. Napędzała krew w moich żyłach. Podsyłała linki i kusiła. Była jak Ewa w moim raju 🙂 a jabłka Panowie miała bajeczne 🙂
I tak się zaczęło!!!!

Formoza Challenge i trofea wojenne jak po walce MMA. Wyprułam sobie wtedy flaki, ale jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa. Tarzałam się, brnęłam, skakałam, pływałam, wiosłowałam i strzelałam.
Nikt i nic nie odbierze mi tego co wtedy poczułam. Jaką siebie zobaczyła w oczach dzieci i ukochanego. Nieważne, że czekali na mnie 3 godziny. Nieważne, że było gorąco a oni zmęczeni. Kiedy dobiegłam na metę a oni tam byli…… nic już nie miało znaczenia. Podarte leginsy, zakrwawione kostki, błoto we włosach, złamany paznokieć…… Tak. Wiem. Ofiary są przerażające.
Ale nigdy nie byłam z siebie taka dumna. Pokonałam tysiące swoich strachów. Zrobiłam krok do przodu bez obawy, że spadnę. Zrobiłam to i …………….zaczęłam to robić częściej 🙂 I miałam z kim to robić. Miałam najlepszą drużynę wsparcia na świecie. Jeździli, czekali, dopingowali. To dzięki nim codziennie rano wstaję i chce mi się. Chce mi się więcej!!!!

Najlepiej wspominam „Pogrom Wichra”. Przytoczę Wam moją recenzję na temat tego biegu:

Pogrom Wichra
„Pogrom Wichra” – Ja i mój „drops”!

„Jeśli myślicie że Pogrom Wichra to sprawdzian charakteru to jesteście w błędzie. Tam Wasz charakter zostanie przeżarty, zmielony, zdeptany i wypluty. Sięgniesz najczarniejszego z piekieł, upadniesz i wstaniesz a jedynym twoim przekleństwem będzie drops – przyjaciel i wróg. Będziesz go kochał na mecie i nienawidził na starcie. A kiedy pomyślisz, że Twój koszmar właśnie się skończył Twoje ciało na drugi dzień wyszepta: „witamy w Pogromie Wichra”. I kiedy skórę będzie palił żywy ogień a mięśnie wołały o pomstę do Boga głowa zacznie kombinować jak pokonać Wichra za rok.”

I pomyślicie po co to wszystko? Po nic i po wszystko 🙂

Nie namawiam Was do biegania „przeszkodówek”. Namawiam do opowiadania o swoich marzeniach i wrażeniach z ich spełniania.

To się nazywa pomnożone szczęście 🙂 napiszcie o swoim pierwszym biegu, pierwszym skurczu, pierwszym dziecku, czy pierwszym rozwodzie 🙂 napiszcie o tym co Wam sprawiło największą frajdę.
Takie szczęście  o które musieliście zawalczyć i takie które pojawiło się znienacka.
Jestem o rok starsza, chciałoby się powiedzieć mądrzejsza, ale bądźmy realistami 🙂 ale wiecie czego jestem pewna? Że życie trzeba przeżyć!!! Nie powielać, tylko budować nowe. Nasze, prawdziwe i zrobione z czystego przeżywania!!!

Nie czekajcie ….. wyjdźcie i zdobywajcie a ja chętnie o tym przeczytam 🙂